Porady

Angielski, niemiecki, hiszpański, francuski, włoski, rosyjski – które języki są najłatwiejsze dla dzieci w wieku przedszkolnym?

Mózg dziecka jest w stanie bez większych trudności przyswoić sobie każdy język, z jakim tylko ma długotrwałą styczność. Biorąc pod uwagę rzeczywistość, w jakiej się obecnie obracamy, będzie to najpewniej język angielski, obecny w wielu środkach przekazu, w popkulturze. Dzieci w coraz młodszym wieku sięgają po swoje pierwsze telefony, poznają Internet, słuchają muzyki i zaczynają grać w gry komputerowe, gdzie mają kontakt z angielskim i dzięki temu podświadomie się go uczą. Do dziś wspominamy, jak jeden z naszych 7-letnich uczniów wyrecytował podczas lekcji z pamięci angielskie nazwy wszystkich rodzajów kilofów, łopat i motyk, bo nauczył się ich z gier niedostępnych w polskiej wersji językowej. Jeśli jednak chcemy, by dziecko od małego uczyło się innego języka obcego, należy zadbać o to, by jak najczęściej obracało się w jego świecie. I wcale nie musi to oznaczać wyprowadzki za granicę czy spędzania godzin nad podręcznikiem – można zapisać dziecko na kurs językowy, puścić mu piosenkę, bajkę w danym języku; krótko mówiąc jak najczęściej, ale w sposób nieprzymuszony, „zanurzać” dziecko w świecie danego języka. Jeśli będziemy w tym wytrwali i konsekwentni szybko okaże się, że nasza pociecha z łatwością prześcignie niejednego, uczącego się wiele lat dorosłego.

W jaki sposób uczyć dzieci?

Mózg dziecka przyswaja język zupełnie inaczej, niż mózg dorosłego – jest on w naturalny sposób przystosowany do akwizycji swojego języka ojczystego, a co za tym idzie – także języków obcych, z jakimi dziecko ma kontakt w tak zwanym okresie krytycznym, czyli mniej więcej do 12 roku życia. Oznacza to, że dzieci wiele elementów języka chłoną w sposób zupełnie naturalny i bezrefleksyjny, zupełnie jak my, gdy przyswajaliśmy język polski jako ojczysty -potrafimy płynnie się nim posługiwać, a przecież nikt nigdy nie zmuszał nas do jego nauki. Tak właśnie powstała jedna z najpowszechniej stosowanych obecnie metod nauczania języków obcych – tak zwana metodą naturalną, która inspiruje się procesem uczenia się języków przez dzieci. Dlatego właśnie, w trakcie zajęć z najmłodszymi staramy się po prostu zapewnić im dobrą zabawę. Z tą różnicą, że robimy to w języku obcym. Gramy, bawimy się, skaczemy, śpiewamy i tańczymy – nauka odbywa się przy okazji. Dużo skuteczniej niż dzieje się to w sztucznych warunkach, gdzie dzieci wypełniają po kolei ćwiczenia w podręczniku.

Czym różni się nauczanie dzieci i dorosłych?

Z perspektywy lektora każdy kursant jest inny i trudno generalizować, są jednak pewne schematy, które obserwujemy. Dorośli podchodzą do nauki języków zazwyczaj ze śmiertelną powagą. Pamiętają czasy szkolne, gdy dominowały zupełnie inne metody nauczania niż te znane nam obecnie i przez które nauka języka kojarzyła się ze żmudnym tłumaczeniem słówek czy zapisywaniem po polsku zawiłych reguł gramatycznych. Dorośli są z tego powodu często bardzo mało pewni siebie, wstydzą się mówić, bo boją się popełnić choćby najmniejszy błąd. Robią przerwy w nauce, potem znów do niej wracają, ale zdają sobie sprawę, że części materiału już zapomnieli, co ich frustruje i prowadzi do kolejnych przerw. Często tracą z tego powodu motywację i brakuje im wytrwałości, dlatego też zachęcenie ich do mówienia w języku obcym to proces trwający wiele miesięcy i polegający głównie na przekonaniu kursantów, że ich nastawienie i systematyczność to połowa sukcesu i pomocy w nabraniu pewności siebie. Dzieci z kolei przez swoją śmiałość, niezrażanie się błędami a także chęci do zabawy i szaleństw chłoną język w sposób naturalny i „bezbolesny” – szczególnie, jeśli towarzyszy im w tym procesie lektor, który potrafi te cechy odpowiednio wykorzystać w grach i zabawach. Starsi kursanci często różnią się także od młodszych rodzajem motywacji do nauki. Przychodzą na kursy by nauczyć się angielskiego do pracy lub w przekonaniu, że „w dzisiejszych czasach tak trzeba” lub, co gorsza, słynne i jak często słyszane przeze nas „w moim wieku nauczyć języka już się nie da” – zapewniamy, że tak nie jest! Jedyną rzeczą, jaką takie stwierdzenie wnosi, jest blokada do nauki już na samym wstępie. Wiele osób zastanawia się skąd wzięło się przekonanie, że dzieci uczą się szybciej niż dorośli – między innymi właśnie dlatego, że dzieci rzadko kiedy przychodzą na lekcje z takim nastawieniem. Po prostu słuchają, naśladują i przy okazji dobrze się bawią.

Czy rzeczywiście zawsze warto uczyć używając tylko języka obcego bez tłumaczenia na polski? Kiedy ma to zastosowanie a kiedy nie?

Zdecydowanie tak! Zazwyczaj wiąże się to na początku ze stresem, szczególnie, jeśli dana osoba była wcześniej uczona tradycyjnymi metodami, a wszystko tłumaczone jej było po polsku. Z naszych obserwacji wynika jednak, że doświadczony lektor potrafi w taki sposób dopasować poziom języka i tak pokierować lekcją, że pierwszy szok szybko znika, a efekty pojawiają się jeszcze szybciej -nawet w przypadku osoby, która uczy się języka od podstaw. Kursant przyzwyczajony do sytuacji, w której zawsze może spytać lektora o polskie tłumaczenie, poza murami szkoły w kontakcie z obcokrajowcem będzie w dużo trudniejszej sytuacji niż kursant, który od początku przyzwyczajany był do używania tylko języka obcego, definiowania w nim wyrazów, radzenia sobie w sytuacjach, gdy jakiegoś słówka nie zna lub akurat wypadło mu z głowy. Dużą rolę w tym procesie odgrywa jednak konsekwencja lektora, gdyż wielu kursantów uparcie usiłuje „iść na łatwiznę” i przechodzić w trakcie lekcji na polski – naszym zadaniem, niełatwym, ale jak najbardziej wykonalnym, jest uświadomienie uczniom, że język to nie teoria, a narzędzie. Często porównujemy umiejętność posługiwania się językiem obcym do umiejętności gry na instrumencie czy jazdy na rowerze – nie nauczymy się tego, czytając reguły z podręczników. Musimy po prostu zacząć to robić. Czyli w przypadku nauki języka – zacząć w nim mówić. Wiele osób uważa, że to niemożliwe, ale myśląc w ten sposób, tworzy sobie tylko w głowie bariery, których podświadomie boi się przeskoczyć. Postawmy się jednak w odwrotnej sytuacji: czy zdarzyło się Państwu kiedyś zostać zaczepionym na ulicy przez obcokrajowca, który łamanym polskim próbował dowiedzieć się, jak dojść w dane miejsce? Czy słuchając go analizowaliśmy każde jego potknięcie językowe i śmialiśmy się z poziomu znajomości języka? Jestem przekonana, że wręcz przeciwnie – byliście pełni podziwu, że ktoś podjął taką próbę. Zróbmy więc to samo i zacznijmy mówić. I róbmy błędy, bo to na nich człowiek się uczy, a dopóki nasz lektor ich nie usłyszy, nie będzie w stanie ich wyeliminować.

Czego unikać?

Doprowadzenia do sytuacji, w której dziecku nauka języka obcego kojarzy się z przymusem, siedzeniem w szkolnej ławce, wypełnianiem po kolei ćwiczeń, pisaniem klasówek, a potem dostawaniem z nich ocen, o które rodzice będą źli. Tak niestety zazwyczaj wygląda szkolna rzeczywistość, w której nauczyciele mający pod opieką 20-osobowe grupy dzieci, konkretny program do zrealizowania i naukę pod kątem schematów egzaminacyjnych niemających wiele wspólnego z zastosowaniem języka w prawdziwym życiu mają często bardzo ograniczone możliwości. Dlatego warto zapisywać dzieci na kursy, gdzie w małych grupach będą mogły poznawać język poprzez zabawę, bez poczucia przykrego obowiązku czy stresu, że dostaną złą ocenę. Rodzice nieraz wywierają też na dzieciach presję, oczekując efektów już po kilku lekcjach. Odpytują dziecko w domu z materiału z zajęć, czasami każą się na siłę wypowiadać w obcym języku. Mama jednego z naszych 9-letnich uczniów po roku nauki angielskiego zabrała go na wakacje do Stanów i oczekiwała, że chłopiec pozałatwia tam za nią wszelkie formalności. Dziecko w nowym roku szkolnym wróciło do nauki zniechęcone i zablokowane. Takie wymagania generują stres i powodują, że dzieci zamykają się w sobie, a używanie języka obcego negatywnie im się kojarzy. Warto pamiętać, że każde dziecko jest inne i fakt, że jedno zacznie używać języka później od drugiego nie zawsze świadczy o brakach w wiedzy, ale różnicach indywidualnych między nimi.

W jaki sposób rodzice mogą włączyć się w naukę przez dziecko języka obcego, co robić w domu?

Warto zastanowić się, jakie zainteresowania mają nasze dzieci i jaki rodzaj pamięci u nich dominuje- wzrokowa, słuchowa, a może kinestetyczna? Jeśli nie jesteśmy tego pewni, zawsze można zapytać o to lektora pracującego z dzieckiem, który po kilku zajęciach powinien to bez problemu zaobserwować. Możemy wówczas wykorzystać tę wiedzę do stworzenia dziecku sprzyjających warunków do nauki w domu, najlepiej połączonych z czynnościami, które dziecko najchętniej wykonuje. Pamiętajmy jednak by robić to tak, żeby dziecko nie odczuwało presji, nie generujmy też wokół nauki atmosfery stresu ani obowiązku – starajmy się robić wszystko w formie zabawy. Można śpiewać angielskie piosenki, tańczyć do nich, malować i opisywać swoje prace po angielsku. Dla kreatywnych rodziców oczywiście możliwości nigdy się nie kończą – uczyliśmy kiedyś w EUROPIE JĘZYKÓW 8-latka, który nie przepadał za nauką angielskiego, kochał za to szachy, miał nawet mistrzostwo szkoły w tej dziedzinie. Wystarczyło pozwolić mu przynieść na lekcję jego ulubioną grę, do każdej figury przykleić słówko lub obrazek, które poruszając się danym pionkiem trzeba było nazwać i ułożyć z nim zdanie. Efekt? Uczeń opanował materiał nie zdając sobie nawet z tego sprawy, choć skutkiem ubocznym było to, że nie pozwolił się zabrać mamie z zajęć do domu 😉 inny uczeń był z kolei wielkim fanem Harry’ego Pottera. W trakcie lekcji indywidualnych oglądaliśmy więc poszczególne sceny z filmu w angielskiej wersji językowej, rozmawialiśmy na ich temat, stworzyliśmy nawet własną książkę, w której opisywaliśmy po angielsku bohaterów filmu i rodzaje zaklęć. Krótko mówiąc, jeśli tylko rodzice są choć odrobinę kreatywni, na pewno znajdą sposób na to, jak połączyć pasję dziecka z nauką języka, bo wbrew pozorom może to być cokolwiek. Odejdźmy od podręczników, zapomnijmy o ocenach i siedzeniu w ławce, postarajmy się nawet unikać wyrażeń typu „czas na naukę!”. Zamiast tego powiedzmy dziecku: „chodź, zrobimy coś super!” Pamiętajmy, że dzieci są bacznymi obserwatorami i jeśli pokażemy im, że sami nie lubimy się uczyć, nie możemy tego od nich oczekiwać. Dorzućmy do tego trochę uśmiechu i entuzjazmu, angielski przemyćmy gdzieś niepostrzeżenie. Nie zauważymy nawet, jak język zacznie dziecku sam wchodzić do głowy.

Zdarza się, że dzieci z czasem tracą motywację do nauki – co wtedy robić?

Przestać patrzeć na naukę języka przez pryzmat szkoły, ocen i wymagań i pomóc w taki sposób spojrzeć na to swojemu dziecku. Chwalić je za każde, nawet na pozór nieistotne osiągnięcie. Nie powtarzać mu, że musi się uczyć angielskiego, bo inaczej nie dostanie pracy – dzieci żyją w innym świecie, w którym nikt się tym nie przejmuje. Postępując w ten sposób możemy doprowadzić do tego, że narodzi się w nich długotrwała niechęć do języka, a odbudowanie w dziecku entuzjazmu do nauki może kosztować nas wiele wysiłku. W takich przypadkach warto zapisać dziecko do szkoły językowej, gdzie w mniejszej grupie pozna język z zupełnie innej perspektywy – dobrej zabawy i bezstresowej atmosfery. Zobaczy, że język to nie kolejny przedmiot szkolny do zaliczenia i zestaw podręczników, ale umiejętność, którą można w ciekawy sposób wykorzystać nie tylko w środowisku szkolnym.

Co z dyscypliną podczas zajęć?

Nie bez powodu tak trudno znaleźć dobrego lektora dla dzieci, bo to dyscyplina powoduje właśnie, że wielu z nich poddaje się już po kilku zajęciach i pozwala uczniom wejść sobie na głowę. Gdy dzieci się nudzą, zaczynają być niegrzeczne – i trudno im się dziwić. Sekret tkwi w tym, by do tej nudy nie dopuścić. A jak to zrobić? Przede wszystkim nadać lekcjom dynamiki. Dziecko nie jest w stanie skoncentrować uwagi na jednej rzeczy dłużej niż kilka minut, dlatego dobry lektor podsuwa uczniom kolejne aktywności w takim tempie, ze dziecko nawet nie ma czasu wpaść na pomysł, by zachować się niegrzecznie.

Idealny lektor dla dzieci to…?

To przede wszystkim osoba zdająca sobie sprawę z tego, jak wymagające jest to zajęcie. Jest to osoba, która nie boi się pracy w dużym tempie, mająca w sobie pokłady pozytywnej energii, dużo uśmiechu i przede wszystkim nieskończoną liczbę pomysłów na to, jak zorganizować lekcję, by na każdych zajęciach czymś dzieci zaskoczyć i na twarzy której nie pojawi się przerażenie na informację, że ma poprowadzić lekcję bez książki. Jest to także osoba, która będzie w stanie swoje własne zmartwienia zostawić za drzwiami do klasy (dzieci z łatwością odczytują wszystkie emocje!)i która gotowa będzie poświęcać czas swojej pracy nie tylko podczas zajęć, ale też w domu, przygotowując się do nich. I wreszcie – jest to osoba z dużym dystansem do siebie, gotowa tańczyć i śpiewać (to nieistotne, czy rzeczywiście umie to robić), turlać się po podłodze, udawać postaci z bajki i wygłupiać na wszystkie możliwe sposoby. Zostać nauczycielem może każdy, ale zostać dobrym nauczycielem może być tylko osoba, która naprawdę to kocha; by przekazywać pasję dzieciom, musimy sami ją mieć.


Joanna Gałek
Lektorka j. angielskiego i niemieckiego
Koordynator metodyczny EUROPY JĘZYKÓW

Brak możliwości komentowania.